Cześć kochani
Nawiedził nas bardzo niespodziewany gość. Być może już wiecie o kim mowa, ale istnieje opcja, że nie (choć bardziej prawdopodobne jest rozwiązanie numer 1). ORKAN KSAWERY. Tak bardzo nas kocha, że od kilku dni nie ma serca nas opuścić. A szkoda.
Siedzę sobie w salonie w piżamie, jest cicho, pomijając szum wiatru. Jest panika.
Weekend nie jest moim wymarzonym... Wczoraj pół dnia w kościele, dzisiaj również pół dnia w kościele. Bierzmowanie, o tym właśnie mowa. Ale jak przeżyję dzisiejszy dzień, to następny weekend będę miała prawie wolny. Na roraty mogę chodzić, ale wczoraj w gratisie miałam pierwszy piątek, a dzisiaj spotkanie, adorację, możliwość spowiedzi, bla bla bla. W każdym razie zejdzie mi tam ok. 4 godzin od 17-21. "Najciekawszy" będzie podejrzewam powrót :-)
W oczekiwaniu na święta, ach ;-)
Do napisania, Powerless.♥
ORKAN KSAWERY...Gość niespodziewany i raczej nie lubiany xd
OdpowiedzUsuńPamiętam kiedy sama miałam Bierzmowanie...heh ;)
Fajnie, że dałaś znak życia, tak wgl ;)
Pozdrawiam i czekam na kolejny wpis ^^
Twój blog został u mnie nominowany, więc zapraszam :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Szczęśliwego Nowego Roku i szalonego Sylwestra! ^^
Obserwuję i liczę na rewanż. Fajny blog . :))
OdpowiedzUsuń