Przedwczoraj był niesamowity dzień. Tyle się działo. Meczyk zaliczony. Marzenie spełnione. Jazda autokarem była męcząca, ale było warto. Jechałam z wieloma niesamowitymi osobami. Nawet jak się z nimi nie poznałam, to mimo wszystko ich lubiłam. Ich zachowanie było niewiarygodne :D
Autokar wpierw się spóźnił prawie dwie godziny. Potem już było z górki. Postoje najlepsze :D
Gdy dojechaliśmy na miejsce, były 4 godziny wolne :o Pochodziłam gdzieś z tatą. Ulicami przechodziły tysiące kibiców w barwach blaugrana. NIESAMOWITE. Tłumy fanów czekających godziny, aby obejrzeć niepowtarzalne 90 minut. W tym ja. Gdy wszystko było pozałatwiane, było już tylko lepiej. Stadion wydawał się być większy niż myślałam. Ludzie jak mrówki. Miałam ochotę się popłakać. Nie dziwcie się: zaraz miało spełnić się moje marzenie. Cały mecz (prawie) staliśmy, dopingowaliśmy. Ogólnie coś wspaniałego. Nie zapomnę tego do końca życia! Zdjęcia wychodziły beznadziejnie :C Dodam coś jutro. Bynajmniej zdjęcie stadionu, oby on wyszedł przyzwoicie. Całą drogę powrotną przespałam :> Gdy zostało ok. 60 km drzemałam :D Gdy dojechaliśmy wstąpiłam do Maka na McFlurry czy coś.
Ciekawie spędziłaś ten dzień. :)
OdpowiedzUsuńPS Obserwuję i zapraszam do mnie.
Widzę, że wyjazd był udany ^^
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ci :D
Tak, to niepowtarzalne uczucie kiedy spełniają się twoje marzenia :]
Pozdrawiam i czekam na kolejny wpis !
ciesze sie ze spelniasz marzenia. I widac ze mecz ci sie podobal. Znam to uczucie gdy jakies marzenie mi sie spelni...
OdpowiedzUsuń